czwartek, 29 września 2011

końco-początek

Pachnące jesienią powietrze tarmosi włosy, rozżarzona połać łąki ogrzewa policzki, uwodzi subtelna gorycz dzikich jabłek. Nieco dalej uderza kojący chłód lasu, przesycony iglastą wonią sosen, potem bukowych suchych liści. Czar pryska po kolizji z gigantycznym stadem muszek.

Bum! Rzeczywistość. Idę w nieznane. Zamierzam przejść do ofensywy.

niedziela, 25 września 2011

wracając

Usycham. Mamy jesień.

Tęsknota cicho pochlipuje. Nie chce zostać zauważona.

sobota, 10 września 2011

homo sapiens

Apogeum rozterek wewnętrzych. Przynajmniej czuję się człowiekiem.
[edit 22:41] Znowu zabolało...










piątek, 9 września 2011

zenitowa biba

Niuanse i takie tam różne, jak to nazywają, noo... Materia i jej wnikliwa analiza i interpretacja. Tak można nazwać "naukowo".

Pozornie banalne przedmioty i sytuacje, jednak stary poczciwy Zenit z byle czego zrobi osobliwość.

















Poobiednie, błyskotliwe refleksje.

Sen, dzisiejszy sen, świeżutki, jeszcze pachnie. Pojawiła się w nim osoba, której się nie spodziewałam i sytuacja, która mnie zaskoczyła. Było to tak barwne i realistyczne, że do tej pory nie chce ulec naturalnemu "wyparowaniu" z mojej głowy. Aż się prosi, aby podjąć jakieś kroki ku urzeczywistnieniu.

Uśmiech.